zapytał(a) o 22:04 Czy to był duch ? Nie mieszkam z tatą bo się wyprowadziłam z mamą do babci ( ale nie ważne ) . Kiedy miałam osiem lat i leżałam na łóżku zobaczyłam postać białego Pana. I nie dawno nocowałam u Taty i powiedziałam mu o tym i on powiedział że kiedyś mieszkał tu jakiś facet i umarł, na zawał serca jakoś tak , i jak upadał to walnął o stół i krew się rozlała na podłogę. A moja babcia mieszkała obok i czuła smród, i jak zadzwoniła po policje to weszli do tego mieszkania i odrazu wybiegli i zaczęli wymiotować na klatce. I moja babcia to potwierdziła. A żebym uwierzyła że tam jest krew to mój tata specjalnie rozerewał podłoge żebym zobaczyła tą krew . Tam jest ten duch prawda ? I tydzień później też nocowałam u taty to ktoś lub coś przewrócił książki. Do tej pory już tam nie nocuje !Czy to mógł być duch ? ? Odpowiedzi O kurde , ja bym wogole kazala wyprowadzic sie z tamtad tacie :)) Kyoko :3 odpowiedział(a) o 22:59 Mógł być to duch, ale raczej nie jest to zły duch, wiec nie ma czym się martwić. Chociaż skoro jest w domu to z jakiegoś powodu nie może wyjść z naszego wymiaru, więc jeżeli uznasz że chcesz mu pomóc to spróbuj, ale jeżeli jesteś niedoświadczona i nie wiesz za wiele na tematy okultyzmu i ezoteryki to nie radzę chyba że chcesz pogrszyć sprawę ; ) Wiesz co!.Nie jeździj do taty na normalnie u chcesz zrobię ci Kartkę na pocieszenie! tak, ale nie bój sie duchy ni mogą nikomu nic zrobić :/ edzia209 odpowiedział(a) o 10:55 Jak zobaczysz go albo twój tata to powiedz to "ze spokojem" "Wszelki duch pana Boga chwali" To sprawdzony sposób ale mam nadzieję że jesteś katoliczką bo ten cytat jest z pisma świętego blocked odpowiedział(a) o 11:26 Wydaję mi się , że niestety raczej jest . ilciaa15 odpowiedział(a) o 15:45 tak, to mógł być duch .jeśli możesz to wejdź i daj link taki jak proszę w notce :)[LINK] Ender27 odpowiedział(a) o 15:22 blocked odpowiedział(a) o 17:19 Tak, to po prostu duch poprzedniego właściciela domaga się o modlitwę. tak. twój tata powinien iść do egzorcysty żeby tego ducha na tego ducha nawrzeszczeć, podobno pomaga, ale tylko wtedy gdy go zobaczy Uważasz, że ktoś się myli? lub
Nie będziemy tu fatygować całego Boga! Ręka powinna wystarczyć. Nie należy mylić tej ręki z boską ręką Maradony, stąd też piszę ją przez „B”. „Wszelki duch Pana Boga chwali!” – tak mówimy, kiedy spotkamy kogoś, kogo byśmy się całkiem nie spodziewali, ale w zasadzie cieszymy się, że go widzimy. Jeśli nagle z
Kto w Polsce przynosi prezenty na Gwiazdkę? Jeszcze w XIX wieku przynosiła je tajemniczna dziewczyna z twarzą zasłoniętą białym welonem oraz długobrody dziadek w kosmatym futrze i słomianej czapie. Zwano ich różnie, Gwiazdką, Dzieciątkiem, Aniołkiem, Gwiazdorem, Mikołajem… Ich imiona często zmieniały się, jednak wygląd i cechy tych postaci pozostawały w wyobrażeniach ludowych zasadniczo niezmienne, do tego zwykle niemając wiele wspólnego z postaciami, w które wierzono oficjalnie. Oto czwarta ilustracja z nowej serii grafik – Gwiazdka i Gwiazdor. Gwiazdka i Gwiazdor to w polskiej tradycji ludowej postacie obdarzające prezentami podczas szczególnie uroczystych Świąt związanych z przesileniem zimowym i łączących do dziś pierwotne wierzenia rodzime oraz późniejsze wierzenia chrześcijańskie. Postać Gwiazdki przedstawiano jako kobietę w zakrywającym twarz welonie i białej szacie. W jej ubiorze pojawiają się także elementy słomiane, rózgi, kwiaty i przede wszystkim kolorowe wstążki. Z kolei Gwiazdor występuje najczęściej w brodatej masce i ubiorze wykonanym ze słomy oraz baraniego futra, w jego ubiorze pojawiają się także gałązki świerkowe. Wierzono, iż obie te istoty przybywają z zaświatów (wskazuje na to przede wszystkim obrzędowe zakrywanie twarzy). Charakter tej pary pozostaje zbieżny z obrazem dawnych bóstw zaświatowych i zimowych – w tradycji staropolskiej zwanych Marzanną i Nyją. Autorem ilustracji jest Kazimierz Perkowski (2015). Z dokumentacji powyższej grafiki:Zimowa para przynosząca prezenty pojawia się zarówno w kulturze zachodniej/anglosaskiej (Santa Claus i Snow Girl), jak i kulturze wschodniosłowiańskiej (Дед Мороз i Снегу́рочка / Dziadek Mróz i Śnieżynka). W rozważaniach religioznawczych postacie te często uważa się za ślad lub bezpośrednią kontynuację pamięci o bóstwach przedchrześcijańskich (tutaj w kręgu kulturowym europejskiego barbaricum). W przypadku zachodniego św. Mikołaja mówi się na przykład o skandynawskim Odynie, a w przypadku Dziadka Mroza o staroruskim Welesie. A jak wygląda powyższa sprawa na terenie Polski gdzie według tradycji staropolskiej parę bóstw władających zaświatami i zimą stanowili Marzanna i Nyja? W Polsce są to Gwiazdka i Gwiazdor, w zależności od regionu występujący razem, osobno lub pod wieloma innymi imionami (o czym więcej dalej). Szczęśliwie dysponujemy tu zachowanymi obrzędami wielkopolskimi, kaszubskimi oraz obszerną XIX-wieczną relacją z terenu Kociewia (region kulturowego pogranicza pomorsko-wielkopolskiego) i Pomorza o tym jak Gwiazdka i Gwiazdor wyglądali i w jakim kontekście obrzędowym się pojawiali. Oto relacja Józefa Łęgowskiego z 1892 roku, podkreślenia za oryginałem: „Większa część zwyczai przedstawionych w tym rozdziale a przywiązanych do ogólnych uroczystości i świąt kościelnych, jest znaną i używaną na całym obszarze przez lud polski zamieszkałym, chociaż może w Kaszubach lepiej się zachowała niż w innych okolicach, niektóre zdają się być odrębnego, miejscowego pochodzenia. W czasie adwentowym jest w całych Kaszubach zwyczajem, że młodzi mężczyźni poprzestrajani w różne zwierzęta chodzą po „checzech,” główną rolę odgrywa tu niedźwiedź grochowinami owiązany. W powiecie Puckim zwyczaj ten zdaje się być na wymarciu, żartują już tam z niego, a jakiś dowcipniś złośliwy miał podpalić pewnego razu takiego niedźwiedzia i ledwo życia go nie pozbawił. W wigilią Bożego Narodzenia stawiają w Puckiem, tak jak i w innych okolicach Prus Zachodnich dzieci talerze na okno, a nocą przychodzi gwiazdka i wkłada im orzechy, pierniki i różne podarki. W Kartuzkiem przebrani chłopcy lub dorośli nazywają się gwiezdki, a ci, którzy ich wodzągwiście, przebierają się tam jako bociany, konie, niedźwiedzie i kozy, a wpadłszy do domu rozpoczynają egzamin z pacierza u dzieci, ale i dorośli a zwłaszcza dziewczęta egzamin składać muszą. Umiejący pacierz dostaje pochwałę, orzechy, jabłka, i inne łakocie, kto go nie umie, a czasem dziewucha jeżeli tylko z przestrachu się zająka, odbiera cięgi skręconym powrozem. Na Malborskiem wpadają gwizdy, jak tam mówią, przy odgłosie dzwonka do izby i wołają basem: do pacieru, chociaż zwykle tam mówią do pacierza, następny przebieg wizyty jest ten sam, co i na Kaszubach, biada zwłaszcza dziewuchom, jeżeli ściągnęły na siebie gniew młodzieży męzkiej. Czasami przebierają się na Malborskiem mężczyźni za złych duchów z fantastycznymi rogami plecionemi ze słomy, na Kaszubach o takich postaciach nie słyszałem. W dawniejszych czasach nie tylko domy własnej wioski nawiedzali gwizdy malborskie, lecz i wsie sąsiednie, gdzie niepoznani dopuszczali się nieraz wybryków, trafiało się też, że spotykali się za wsią z nadchodzącą drużyną gwizdów sąsiednich, jedni drugich więc nastraszyć usiłowali, o czem różne krążą podania, w których rzeczywisty zły duch, przyczepiający się do takiej drużyny, niepoślednią odgrywa rolę, W wigilią Bożego Narodzenia pokrapiają niektórzy w Kartuzkiem dom i stajnie święconą wodą po północy zaś wstają i aż do rana śpiewają pieśni pobożne, Na pierwszy żer dają tam bydłu w pierwsze święto coś lepszego, mianowicie ziarnka zboża „na uciechę, że Pan Jezus się dziś narodził.” Nad jeziorami raduńskiemi są mniej więcej te same zwyczaje, tam tylko nazywają przestrojonych gwiozdczy, a w wigilią Bożego Narodzenia bywa zwyczaj jedzenia klósek z makiem, czego w innych okolicach u prostego ludu, o ile mi się zdaje, nie ma. Z Kociewia podam o gwiazdkach obszerną relacyą p. N. „przed Bożem Narodzeniem chodzili i chodzą przebrani za gwiazdki i gwizdy, gwiazdki dawniej to oblekły dwie białe koszule, jedną spuściły aż do ziemi, w poły się przepasały wstążką lub złożoną chustką, na głowę wsadzono poduszkę, do której przypięto przed oczy kawał przezroczystej białej materyi, na szyi różnokolorowe chustki. Gwizdy znów to się okręciły grochowinami, na głowie przewrócona barania czapka. Teraz znów gwiazdki się stroją tak jak do kościoła, w te same suknie, kapelusze, tylko zasłonę spuszczą na oczy; chłopcy znów teraz pokupują sobie różne larwy (maski) i przebiorą się za żydów, dziadów lub żołnierzy, więc to są teraźniejsze gwizdy. Niektórzy się też przebiorą za kozę, czasem za bociana. Jak pierwszy raz mój wuj się przestroił za bociana, to wtenczas byłem jeszcze chłopcem, ale tak doskonale potrawsił (potrafił) naśladować wszystkie ruchy bociana, gdy się przechadza, a żeru szuka. Ten gdy przyszedł do swego wuja, a ten na środku izby miał kloc, stał tyłem do drzwi i wycinał falgi do kołów przyzucia (dzwona do kół), jak go bocian z tyłu dziobnie, ten się obejrzy, cofnął się zaraz o jeden krok, podjął siekierę w obie ręce, trzymał przed sobą jak kiedy żołnierz prezentuje broń i na głos zawołał: wszelki duch Pana Boga chwali, z tego przerażenia było potem wiele śmiechu.” „Jeszcze o gwiazdkach opowiem prawdziwe zdarzenie, które nieraz będąc chłopcem słyszałem od jednej kobiety ze Skarszew, co chodziła prosić chleba, to wiele razy u nas nocowała, a że powiadała prawda, ztąd wnoszę. że choć już była stara, to gdy o tem opowiadała, to jei łzy jak groch z oczu kapały. Więc tak opowiadała, kiedy miała lat 12 służyła na Żuławach, w której wsi zapomniałem, u jednego owczarza za piastunka, mieli jedna córeczka imieniem Aneczka. miała 3 lata; raz w wilija Bożego Narodzenia przyszła do nich gwiazdka, ojciec trzymał właśnie dziecko na kolanie, więc zaraz powiedział: gwiazdko, weź naszą, Aneczkę, przystąpiła gwiazdka, wyciągnęła łapy, dziecko schwyciło ojca za szyję i wołało: „y ćwa bede, y ćwa bede!” […] (wyrazy te są, z polska przekręcone z dyalektu Holendrów żuławskich, przyp. autora), ja będę mówić paciorek, tylko mnie nie dajcie, ale ojciec nie zważając na proźbę dziecka, wziół dzieciaka i podał gwiazdce, a ta odebrała dziecię i wyszła, w sieni słyszeli, że dzieciak zakwilił, ale oni nic z tego sobie nie robili, bo uważali, że to był sołecki parobek, który co wieczór do nich przychodził, byli więc tego zdania, że wziół dziecko do swoich gospodarzy. Owczarka z dziewczęciem kładli kluski w grapa, gdy się wieczerza ugotowała, nalali miski i siedli do wieczerzy, ale dziewczę powiada, że ją, wciąż bardzo lęka, że jeść nie może. Owczarz mówił, żebyś ty jadła, dziecko ma tam lepiej jak tu, ale ona się uparła, że prędzej jeść nie będzie. aż Aneczka będzie doma;poniewoli musiał owczarz iść, a ona z nim, przychodzą do sołtysów, pytają się o swoją Aneczkę, ci zdziwieni mówią, jaka Aneczka? Nasze dziecko, powiada owczarz; ależ jego tu wcale nie było i nie ma. Toć wasz Maciek był u nas za gwiazdkę, i wziół ją z sobą, – dziś nasz Maciek nigdzie nie był. Przyszedł i Maciek i potwierdził mowę gospodarzy; dopiero kłopot o dziecko, przyszli do domu, dopiero się zaczął lament, ale nic nie pomogło, dziecko jakby się w ziemię zapadło, juz go nikt nie oglądał.” Nie spotkałem się na Kaszubach z wiarą, że w wigilią Bożego Narodzenia o północy zwierzęta rozmawiają, ale na Kociewiu o tem sobie opowiadają i przytaczają też następujący przykład. Pewien gospodarz chcąc się przekonać, czy to prawdą, że bydło o północy rozmawia, położył się w żłób, aby to lepiej usłyszał. O północy wstał jeden wół i mówił do drugiego: wstań, bracie bury, bo za trzy dni powieziem naszego pana do grobu. Gdy to usłyszał gospodarz, tak się przeląkł, że wkrótce umarł, a trzeciego dnia wiozły go woły do grobu”. Cytat w całości pochodzi z: Dr Nadmorski (Józef Łęgowski), Kaszuby i Kociewie – Język, zwyczaje, przesądy, podania, zagadki i pieśni ludowe w północnej części Prus Zachodnich, Poznań 1892, str. 69-73. Zacznijmy od Gwiazdki. Jak się okazuje postać o niemal identycznym wyglądzie i funkcji spotkamy nawet dziś w zachodniosłowiańskich Łużycach, tyle że zwaną tam Dzieciątkiem (niem. Christkind). Jest to określenie z pewnością o rodowodzie chrześcijańskim, jednak w odniesieniu do tej postaci (jak i przekazów powyżej) określenie „Dzieciątko” zdumiewa – po prostu kompletnie tutaj nie pasuje. Wygląda na późną nakładkę na wyjątkowo wyraźnie zachowane w tym miejscu wierzenia rodzime. Otóż łużyckie Dzieciątko to dorosła już dziewczyna tuż przed zamążpójsciem. Właściwie Pani Młoda. Najważniejsza część jej ubioru, podobnie jak w przypadku Gwiazdki z Kociewia i Kaszub to zakrycie twarzy oraz kolorowe wstążki. Jak uważają etnografowie ukrycie twarzy to w wierzeniach ludowych wejście w obrzędową rolę postaci przybywającej z zaświatów. Sfery, którą w tych samych wierzeniach władają bóstwa mające w swojej pieczy także wody i zimę jako porę roku. Oto przykładowe zdjęcia oraz linki do materiałów na ten temat: Źródło: może być zatem Gwiazdka? Jak donosi trzynastowieczny „Katalog magii Rudolfa” o wierzeniach praktykowanych na Śląsku: „W nocy Bożego Narodzenia zastawiają stół dla królowej nieba,którą powszechnie nazywają panią holdą [oryg. quam dominam holdamvulgus appelat], aby ich wspomagała”.Prof. Andrzej Szyjewski w swojej „Religii Słowian” podejrzewa tu, iż chodzi o boginię Marzannę, którą Rudolf porównał do lepiej znanej sobie germańskiej bogini Hel i jej ludowych, późnych odpowiedników. Jeśli tak, to bogini Marzanna byłaby postacią centralną jaką czczono w czas zimowego przesilenia, a Gwiazdka oraz „Dzieciątko” – z ukrytą za welonem twarzą – byłyby jej echem. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż w wierzeniach śląskich Marzanna zajmuje rolę pierwszorzędną, dysponujemy tu jednym z najobszerniejszych zestawów źródłowych odnośnie tej postaci (patrz linki na końcu opracowania). Dodajmy, że pierwszą gwiazdą jakiej wypatrywano by móc zasiąść do stołu była Gwiazda Wieczorna (wieczorna Wenus), o której piszemy więcej przy okazji ściśle związanej z ludową Marzanną postaci Dziewanny. Skoro o Śląsku mowa to i tutaj w późnych wierzeniach ludowych odnajdziemy „Dzieciątko” oraz towarzyszącego mu nieco na drugim planie „świątecznego dziadka”, niekiedy zwanego i na Śląsku Gwiazdorem. Również na Śląsku „Dzieciątko” przedstawiane było nie jako Jezusek-niemowlę w żłobku. Było to raczej większe dziecko. Z pewnością nie jest to już postać tak pierwotna jak ta z Kociewia czy Łużyc, jednak nadal zachowująca pewne cechy archaiczne. Spójrzmy na rycinę z XIX wieku: W ramach ciekawostki i przykładu trwania wierzeń o świątecznej parze, która obdarowuje prezentami spójrzmy na to zdjęcie. Przedstawia on fragment imprezy mikołajkowej zorganizowanej w grudniu 1944 roku przez żołnierzy z 6 Pułku Pancernego „Dzieci Lwowskich” 2 Samodzielnej Brygady Pancernej: Źródło: I z historii tego samego pułku pancernego Mikołaj w baranim futrze (strój taki, o charakterze jednoznacznie rodzimym w wielu wariantach poświadczony jest dla postaci zwanej Mikołajem w wielu regionach Polski), zasadniczo identycznym także dla Gwiazdorów i Drabów Noworocznych: Źródło: teraz do Gwiazdora. Jak wspominałem charakterystycznymi cechami jego pierwotnego wyglądu są brodata maska, barani kożuch i/lub ubiór upleciony ze słomy oraz świerkowe gałązki. Oto Gwiazdory z zachodniej Polski: Źródło: tym tropem i tym razem odnajdujemy wyraźny odpowiednik wielkopolskiego, pomorskiego i w mniejszym zakresie śląskiego Gwiazdora. Spójrzmy na postacie Drabów Noworocznych z terenu Małopolski, podobieństwo jest bezdyskusyjne. Dodatkowo na ostatnim zdjęciu pojawia się element pary z przebierańcem w bieli: Źródło: znaczenie symboliczne posiadają przewijające się na wszystkich przykładach te same elementy ubioru? Maska jak już wspomniałem to obrzędowe wejście w rolę istoty przybywającej z zaświatów. Co fascynujące, na terenie Polski jeszcze na początku XIII wieku zwyczaj ten był tak silny, że w jego zwalczanie zaangażować musiał się sam papież Inocenty III, gromiąc w roku 1207 w liście do arcybiskupa Henryka Kietlicza (uwaga!) duchowieństwo polskie za używanie masek i udział w pogańskich widowiskach w tracie świąt Bożego Narodzenia. Kolejny element ubioru – pleciona słoma lub grochowiny – uznawany był za symbol bogactwa. Kosmate futro z kolei dość powszechnie łączone jest przez religioznawców z symboliką męskiego bóstwa podziemi, którego zoomorficzną formę wyobrażano pod postacią niedźwiedzia lub kozła. Spójrzmy teraz na projekt fotograficzny „Wilder Mann” autorstwa Charlesa Frégera z roku 2012. Artysta ów po własnym odkryciu, iż postacie takie jak omawiany tutaj Gwiazdor czy Gwiazdka występują do dziś w wierzeniach praktycznie całej Europy – od Skandynawii przez Polskę i Niemcy po Włochy i półwysep iberyjski – postanowił uwiecznić je w swojej książce i na swojej stronie internetowej. Na zdjęciach, oprócz postaci odpowiadającej często niemal dosłownie naszemu Gwiazdorowi czy Drabowi, odnajdziemy także postać kobiecą z zakrytą twarzą, dokładnie tak jak nasza Gwiazdka z Kociewia: Strona projektu: Na koniec dodajmy, że przedstawiona tutaj para zaświatowych bóstw, zapewniająca ludowi dostatek, bogactwo i pomyślność (oczywiście w wierzeniach późniejszych często są to postacie demonizowane aż do przesady), przewija się wierzeniach ludowych praktycznie cały rok. A to co zdecydowanie łączy ich wizerunek to elementy słomiane (cały rok) i futrzane (zima). Wiosną są to takie postacie jak Marzanna i Marzaniok, latem Zbożowa Baba i Dziad, wraz z końcem jesieni Gwiazdka i Gwiazdor, w innych regionach także Baba i Dziad w grupie kolędników, a z końcem zimy i Zapustów znowu Baba i Dziad – tu koło roku się zamyka, wraz z obrzędem topienia Marzanny i Marzanioka. W tradycji staropolskiej bóstwa te określa się mianem Marzanny porównywanej do Ceres i Demeter oraz Nyji porównywanego do Plutona i Hadesa. Warto przy okazji zajrzeć do artykułów poświęconym tym bóstwom: Żadne antyczne źródła nie wskazują, że 25 grudnia wyznawcy mitraizmu obchodzili święto narodzin swojego bożka. Z kolei rzymskie narodziny słońca były celebracją bardzo późną. Maria @ Wszelki duch Pana Boga chwali, Marcin Wałdoch na swoim blogu komplementuje burmistrza Arseniusza Finstera, nazywając go „dobrym organizatorem” i wymieniając jego inne zasługi dla społeczności lokalnej. Ale niech czytelnika nie zwiedzie ta mentalna rewolucja, bo pochwały najbardziej nieprzejednanego członka PiS i czołowego adwersarza burmistrza mają nieco przewrotny charakter. Wałdoch chwali, bo Finster, jego zdaniem, realizuje jego wyborcze postulaty, a więc wprowadzenie bezpłatnej komunikacji publicznej w mieście (ostatnio burmistrz, może nie entuzjastycznie, ale jednak tego nie wykluczał), etat dla tylko jednego wiceburmistrza, nieco zmodyfikowaną wersję budżetów obywatelskich, budowę skateparku i wsparcie dla Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum. Teraz należy oczekiwać, że nastąpi konflikt o to, czyje co jest i kto pierwszy wpadł na jaki pomysł, ale na razie wypada przecierać oczy... Kto doczyta do końca, przekona się, że Wałdoch nadal nie nawrócił się na Finstera, a wręcz przeciwnie przypomina mu o swoim postulacie, by w końcu oddał władzę. Żartuje przy tym, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nad dobrymi rozwiązaniami trzeba się czasami długo zastanawiać, więc daje jeszcze burmistrzowi trochę czasu. I - by miał co robić - wrzuca mu kolejne pomysły, takie jak: karta chojniczanina, cyfryzacja zbiorów w chojnickich bibliotekach, inicjatywa uchwałodawcza, prawdziwy budżet obywatelski, przekształcenie galerii Trzebiatowskiego w galerię artystów, obniżenie pensji prezesów miejskich spółek itd. — Wszelki duch Pana Boga chwali! — zawołał i uderzył szkapę z całej siły prętem. Starucha chrapnęła tylko, rzuciła się naprzód, jak szalona, nie drogą, ale przez podorywkę, przez ściernie, przez łąkę; pędziła, jak wicher, jakby przez wilki ścigana. Szczęść Boże!Najmilsi moi,choć nie pierwszy to raz stawiam swe stopy w ziemi Rzeczypospolitej pragnę przywitać się z mieszkańcami tego pięknego kraju. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy pierwsze swe słowa w mikroświecie wypowiadałem właśnie tutaj, w Rzeczypospolitej, o czym już tylko najstarsi pamiętają, choć i oni mogli o tym się stało, że po latach trudów i znojów przyszło mi doczekać późnego wieku, podejmując decyzję nieodwołalną o emeryturze, jaka po długim i obfitym życiu każdemu się należy. Stąd też, poza godnościami czysto honorowymi i tytularnymi, nie pełnię w tej chwili żadnych funkcji w żadnym państwie, organizacji, czy innym przedsięwzięciu. Tak oto życie moje krąg zatacza i powracam tam, skąd ongiś wyruszyłem, tj. do Rzeczypospolitej, która pierwsze dni v-życia mi osłodziła, a mam nadzieję, że i tych ostatnich gorzkimi nie pozostawi. Na przestrzeni tych wielu już lat w wielu stronach bywałem, w Skarlandzie, Surmenii, Niderlandach, La Palmie, Agurii, Victorii, Nordii, Austro-Węgrzech, Polondii, Francji, Estelli, Sarmacji a ostatnie lata w Rotrii spędziłem. Pragnę jednak odpocząć od zgiełku i spraw, którymi żyłem dotychczas, zaciągnąć pełną piersią powietrza z litewskich borów i ukraińskich stepów, raz jeszcze odwiedzić piękne miasta Korony, pokłonić się Panience Przenajświętszej na Jasnej Górze, a jak Bóg da, spotkać twarze z młodości mi znane. Wiele w Rzeczypospolitej się zmieniło. Kraj ten w niczym nie przypomina tego, który pamiętam z pierwszych swych dni, miesięcy. Będę mógł więc na nowo odkryć jej bogactwo, znów ciesząc się postępami w nauce. Liczę wszelako, iż jedno się nie zmieniło, że Rzeczpospolita nadal pozostaje gościnną krainą, w której przybyszów wita się serdecznie. Mam nadzieję, iż mój krewniak Maurycy, zechce powitać mnie w swoim domu i przyjmie mnie, choć wizyta to witam staropolskim Szczęść Boże!/-/ Albert Orański "A gdy od Saula odstąpił Duch Pański, zaczął go trapić duch zły, też od Pana" (1 Ks. Samuela 16,14). Te doświadczenia opisane są również w: 1 Ks. Samuela 16,15-16.23; 18,10 oraz 19,9. Bóg zesłał demonicznego "złego ducha" aby dręczył Saula. Saul był nieposłuszny Bogu w dwóch sytuacjach (1 Ks. Samuela 13,1-14; 15,1-35).Wielu ludzi z ogromnym zaangażowaniem, można nawet powiedzieć - z pasją, oddaje się dziś swojej pracy. Wielu odczuwa zadowolenie z tego, co robi i nie przywiązuje wielkiej wagi do godzin spędzonych „po czasie". Mimo satysfakcji z pracy bardzo często powtarzają jednak, że odczuwają jakiś niedosyt - ten, który dotyczy spraw ducha. Pośród wielu aspektów Wielkiego Postu, które zwykliśmy wymieniać jako najważniejsze, jest i ten związany z wyciszeniem, zatrzymaniem, refleksją. Niestety, w nawale codziennych zajęć, zwłaszcza wydłużającego się lub nieregularnego czasu pracy, wielu ludziom z trudem udaje się włączyć w wielkopostne praktyki religijne. Rekolekcje, Droga Krzyżowa czy Gorzkie żale niejednemu wydają się czymś wręcz niemożliwym do przeżycia. Czy jest możliwe, żeby świat aż tak bardzo zagarnął nasze życie, iż nie możemy nic zrobić, by znaleźć czas dla Boga, a tym samym również dla siebie? Ewangelia opowiadająca o kuszeniu Jezusa na pustyni, którą czytamy każdego roku w pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu, przypomina nam przede wszystkim o tym, jak wiele zależy od samego człowieka. Zwłaszcza ostatnia odpowiedź Chrystusa, „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz", wskazuje, gdzie znajduje się punkt odniesienia dla całego naszego życia. Jeśli pośród bardzo wielu ważnych i absorbujących zajęć potrafimy przypominać sobie Komu mamy oddawać pokłon i Komu służyć, z pewnością na wszystko znajdzie się czas. Potrzeba jednak tej postawy, którą ukazuje nam Chrystus w Ewangelii. Na wszelkie podszepty Złego trzeba odpowiadać słowem, które kieruje myśli i serce ku Bogu. Na mniejsze i większe egoizmy, chęć posiadania, pokusę władzy, odpowiedzią niech będzie wiara, że sam Bóg da nam wszystko, co niezbędne. Warto wczytać się w tekst dzisiejszej Ewangelii, szukając w nim tego, co pomaga budować właściwą hierarchię wartości. Każda odpowiedź, która wychodzi z ust Chrystusa, wskazuje w czytanym fragmencie na Boga. On jest pierwszy. I On jest odpowiedzią na wszystkie pytania. Kto kieruje ku Niemu swe serce, przezwycięży wszelkie pokusy i nada właściwy porządek swojemu życiu. opr. mg/mgGdzie Duch Pana, tam te jest wolność. By należycie czcić Ducha Świę tego, trzeba strzec czystości serca, ciała i um> słu. W tej łasce możemy wytrwać z pomoc Niepokalanej. Bądźmy w codziennym życi daleko od tego, co brudzi naszą duszę. Za wie ką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalct więc Boga w waszym ciele (1 Kor 6, 20). – Wszelki duch Pana Boga chwali. – Bogusława przeżegnała się na widok maszerujących po podwórku gości. – Co pan, panie Ignacy, tak z kozami spaceruje? – zapytała zdziwiona tym niecodziennym widokiem. – Ano w gości my przyszli z prezentem. – Aaaa…– wyjąkała, zastanawiając się, co to za prezent.
Jest on równoważny z określeniami: Duch Boży lub Duch Pana (por. Dz.2;4 , Joel 3;1). Duch Boga w wielu fragmentach Pisma Świętego jest utożsamiany z mocą Boga. Psalmista pisze: „Słowem Pana uczynione zostały niebiosa, a tchnieniem ust Jego całe wojsko ich” (Ps.33;6). Jeremiasz komentuje to następująco:Baba krzyknęła: „Wszelki duch Pana Boga chwali”. Śmierć, trzasnąwszy drzwiami, odrzekła: „I ja chwalę!” (T 1354A; Petrow 1878, s. 129). Niezależnie od tego, czy śmierć w bajkach zostaje powiązana z mocami diabelskimi, czy boskimi, absolutną władzę nad wszystkimi zjawiskami ostatecznie sprawuje → Bóg, bez którego nic Übersetzung Polnisch-Deutsch für pana im PONS Online-Wörterbuch nachschlagen! Gratis Vokabeltrainer, Verbtabellen, Aussprachefunktion. Kiedy jednak zatrzymamy się na chwilę i spojrzymy na Boży plan zbawienia, nie sposób nie zauważyć roli, jaką pełni w nim Osoba Ducha Świętego. Wśród Chrześcijan mamy wiele niewłaściwych interpretacji Osoby Ducha Świętego. Niektórzy uważają, że Duch Święty jest jakąś mityczną siłą lub mocą. Inni rozumieją Go jako be
że świętość nie jest dziełem człowieka, lecz darem Boga: "Każde dobro, jakie otrzymujemy i wszelki dar doskonały zstępuje z góry, od Ojca świateł" - zapisał św. Jakub. Bóg jest dawcą wszelkich dóbr. Jaka zatem przypada nam rola w "świętych obcowaniu"? Czy nie lepiej by
Dlatego właśnie warto popatrzeć na pewnego rodzaju dynamizm stworzenia, które nieustannie jest i do Pana Boga nas prowadzi. Dlatego tak ważny jest trzeci wątek: Duch Święty – Wychowawca. Tu mamy przede wszystkim to, co czytamy w Księgach Mądrościowych, chociażby w rozdziale 1. Księgi Mądrości: